Legendy Krakowskie

O SMOKU WAWELSKIM I DZIELNYM SZEWCZYKU

Każdy zna legendę o wawelskim smoku (a jeśli nie zna, może ją odnaleźć tutaj), pokonanym przez dzielnego szewczyka Skubę, który zabił barana, wypchał go siarką i smołą, a następnie podrzucił pod smoczą jamę. Potwór, aby ugasić pragnienie, tak długo pił wiślaną wodę, aż pękł. Wielka była radość krakowian, a szewczyk ze skóry zabitego smoka wykroił wiele par butów. Jak głosi legenda, do dziś można je kupić w Sukiennicach. O pokonaniu smoka przypomina zaprojektowana przez Bronisława Chromego rzeźba, stojąca u podnóża Wawelu.

O WIEŻACH KOŚCIOŁA MARIACKIEGO

Dumą Krakowa jest kościół Mariacki z dwiema wieżami. O osobliwości architektonicznej kościoła stanowi fakt, że są one nierówne. Z wyższej, zwanej Hejnalicą, grany jest hejnał, w niższej - wisi kościelny dzwon zwany Półzygmuntem. Nie zachowały się żadne plany, które tłumaczyłyby różną wysokość wież. Znana jest za to legenda spisana przez Józefa Mączyńskiego o dwóch braciach, słynnych murarzach, którzy pod koniec XIII wieku zaczęli budowę. Kiedy starszy brat zorientował się, że jego wieża jest znacznie wyższa, nie chcąc dać się wyprzedzić - zamordował brata. Jednak wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju, dlatego wbił nóż w swoje serce, a potem rzucił się ze szczytu wieży. Ów skrwawiony braterską krwią nóż do dziś wisi, przykuty łańcuchem w Sukiennicach.

O WANDZIE, CO NIE CHCIAŁA NIEMCA

W Mogile stoi kopiec Wandy. Nie wiadomo, kiedy go usypano, ale legenda wiąże jego powstanie z księżniczką Wandą, która nie chciała poślubić germańskiego księcia Rydygiera, by nie oddawać kraju pod obce panowanie. Książę zagroził, że najedzie ziemie Wandy, ale płomienna mowa wygłoszona przez księżniczkę sprawiła, że wróg odstąpił od planu zbrojnego. Upokorzony książę odebrał sobie życie. Wanda była jednak smutna, bo wiedziała, że musi złożyć bogom ofiarę dziękczynną. Poszła więc nad Wisłę i rzuciła się do wody. Chcąc uczcić bohaterstwo księżniczki, naród usypał jej kopiec. W 1890 r. postawiono na nim pomnik. Zaprojektował go Jan Matejko, który miał dworek w pobliskich Krzesławicach.

O ZACZAROWANYCH GOŁĘBIACH

Turyści, którzy przyjeżdżają do Krakowa, ochoczo karmią gołębie, które obsiadają płytę Rynku. Sami krakowianie są bardziej ostrożni i z niepokojem spoglądają do góry, zasłaniając głowy przed "ptasimi prezentami". Według legendy krakowskie gołębie nie są zwykłe, ale zaczarowane. Gdy na książęcym tronie zasiadł Henryk IV Prawy, zapragnął zjednoczyć wszystkie ziemie księstwa, ale nie miał pieniędzy. Wtedy wróżka zamieniła książęcą drużynę w gołębie. Obsiadły one kościół Mariacki i zaczęły wydziobywać kamyki, które spadając na ziemię zamieniały się w złote monety. Książę ze złotem wyprawił się do Rzymu po poparcie papieża. Ale po drodze ucztował, bawił się i stracił pieniądze. Nigdy już nie wrócił do Krakowa, a jego drużyna pozostała zaklęta. Gołębie z krakowskiego Rynku Głównego nie boją się ludzi i fruwają nad ich głowami. Czasem przysiadają na ramieniu, licząc, że to powracający książę, który zdejmie z nich czar.

O PANU TWARDOWSKIM, KTÓRY SIĘ Z DIABŁEM BRATAŁ

Od lat trwa spór, czy najsławniejszy czarnoksiężnik Krakowa, Piotr Twardowski, był postacią historyczną czy fikcyjną. Twardowski pracował nad wynalezieniem kamienia filozoficznego, który umożliwiłby przemianę wszystkiego w złoto, odmładzał i leczył choroby. Aby to osiągnąć, podpisał cyrograf z diabłem, któremu miał w Rzymie ofiarować duszę. W zamian diabeł spełniał wszystkie jego życzenia. Dzięki pomocy diabła, Twardowski robił różne sztuczki: wbił kilkadziesiąt gwoździ w ziarnko maku, usypał Pustynię Błędowską. Pewnego dnia trafił jednak do karczmy "Rzym" i gdy diabeł zamierzał się na jego duszę, Twardowski wskoczył na koguta i wzbił się w niebo, odmawiając godzinki. Do dziś tkwi na Księżycu, ale że tęskni za Krakowem, spuszcza na ziemię pająka, który przynosi mu ploteczki od krakowskich kwiaciarek.

Patryk Kożuch & Piotr Karcz